Forum zapomnianego świata
czyżbym widział REaktywację konwersacji ??
Z dziwnych rzeczy pamiętam kilka walentynek wysłanych w czasach szkolnych, przeze mnie i moich znajomków.
Do jednej zapakowaliśmy kaszankę i posłaliśmy znajomemu ('troszkę' się zdenerwował...), do innej zaś piękny pasztet, zapakowany tak, by kształtem przypominał pudełko na kolczyki/pierścionek, i posłaliśmy pewnej klasowej gwieździe... Miny ofiary nie zapomnę do końca życia. Dosłownie wiliśmy się na ławkach ze śmiechu przed dobre kilka minut .
Ostatnio edytowany przez Xibalbha (22-03-2008 14:30:24)
Offline
wredne stworzenie czym Wam ta gwiazdeczka zawiniła? dała komuś kosza?
Rzeczywiście, naście lat to taki wiek, kiedy robi się różne głupie dowcipy - napisy na ścianach w szkolnej toalecie typu: "kocham Wojtka z VI c - Kasia z V a" (a później radocha, jak Kasia się wścieka), listy pisane w czyimś imieniu, rzucanie się wszelkimi możliwymi rzeczami... Kurczę, nie zapomnę pewnej plastyki w podstawówce, na którą pani kazała nam przynieść gotowane jajka (zamiast wydmuszek) ale sama się nie zjawiła. Klasa od plastyki była w piwnicy, więc nikt nas nie słyszał, nikt się nie zainteresował, a nasi kreatywni chłopcy wymyślili sobie zabawę, polegającą na rzucaniu tymi jajkami w dziewczyny Na szczęście, udało mi się tego uniknąć, bo miałam bardzo dużo jajek i przekupiłam chłopaków połową a drugą połową... sama rzucałam
Offline
Nemezis napisał:
wredne stworzenie czym Wam ta gwiazdeczka zawiniła? dała komuś kosza?
Sam już dokładnie nie pamiętam, dlaczego akurat ona. Może za swoje mądrości ??
Pamiętam rzucanie piłeczkami na zajęciach z polskiego <nauczycielka gdzieś sobie wyszła, zostawiając naszą klasę samą sobie>. Na meblach stały sobie piękne obrazy i ktoś wpadł na pomysł, by w nie porzucać. Kilka rzutów i obrazy ładnie znikły za meblami... Nauczycielka po powrocie nic nie zauważyła. Ciekawe, czy do dziś się tam znajdują
Tak sobie teraz przypominam te beztroskie szkolne lata... ja chcę tam wrócić !! Na studiach też jest zabawnie, ale jednak to już troszkę nie to...
Offline
Za czasów wczesnej młodości, gdy jeszcze biegałam z grupką brudnych dzieciaków po osiedlowych uliczkach lubiłam wymyslać różne zabawy. Pewnego dnia, gdy z klatki do klatki przemieszczali się Jehowi nawkręcałam pozostałym dzieciom, że są to groźni przestępcy, którzy porywają dzieci... Całe towarzystwo było strasznie zlęknione, nikt nie chciał iść sam do domu, bali się potwornie, a ja miałam niezły ubaw, bo wiedziałam, że groźne jest u nich tylko gadanie
Offline
Właśnie podrywał mnie jakiś debil na gadu, któremu nawet nie mogłam wytłumaczyć, że jest debil, bo nie rozumiał i przypomniło misię, że kiedyś dawno dawno temu jak czaty nie były jeszcze na aż tak niskim poziomie jak teraz, wchodziłam czasem na nie i umawiałam się z dwoma facetami w tym samym miejscu (oczywiście ze znakiem rozpoznawczym), ale oczywiście tam nie przychodziłam
Offline